Zatoka Gdańska zagrożona skażeniem paliwem z wraku
W ostatnich dniach media obiegła wiadomość o zatopionym na dnie Bałtyku wraku niemieckiego tankowca „Franken” z czasu II wojny światowej, który ze względu na postępującą korozję realnie zagraża czystości naszych wód – kwestią czasu jest wyciek paliwa z jego zbiorników.
Byłaby to prawdziwa ekologiczna katastrofa, gdyż chodzi o miliony litrów tej wysoce szkodliwej substancji (szacuje się, że to od 1,5 do 5 mln litrów!). Do tego dodać należy oleje i inne toksyczne chemikalia znajdujące się w zatopionym wraku. Sposób ułożenia statku na dnie morza nie wróży nic dobrego - istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że pewnego dnia tankowiec pod wpływem własnego ciężaru po prostu złamie się na pół, dokładnie w miejscu, gdzie znajdują się zbiorniki z paliwem.
Instytut Morski w Gdańsku oraz Fundacja Mare podejmują intensywne działania mające na celu zwrócenie uwagi na problem i zmobilizowanie administracji państwowej do działania zanim będzie za późno. Zbierane są także podpisy pod petycją o środki finansowe na przeprowadzenie akcji mającej uchronić Bałtyk przed tym wyciekiem - tutaj można ją podpisać: https://fundacjamare.pl/. Działania te poparł Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk.
Jak taka akcja miałaby wyglądać? Oczywiście wraku ruszyć nie można, bo to tylko przyspieszyłoby katastrofę. Chodzi więc o wypompowanie paliwa ze zbiorników tankowca.
Koszty przedsięwzięcia są gigantyczne, ocenia się je na 5 do 10 mln euro (a niektórzy mówią nawet o 30 mld euro), ale jeśli nie zostanie podjęte, konwekwencje wycieku będą tragiczne. Poza oczywistym, przerażającym skutkiem dla samego środowiska naturalnego byłby to także potężny cios dla polskiej gospodarki i turystyki, wyciek mógłby skazić większość polskich plaż, w tym sześć obszarów Natura 2000, Zatokę Pucką, Półwysep Helski, klif orłowski, Ujście Wisły, Zalew Wiślany i Mierzeję Wiślaną. Kolejne lata zwiększałyby obszar skażenia.
Bałtyk niestety był już ofiarą podobnego wycieku, choć jego skala była znacznie mniejsza. W 2009 roku na terenie Zatoki Puckiej z innego wraku powojennego ("Stuttgart") wyciekło kilkaset ton paliwa. Choć minęło już tyle lat, to paliwo nie "zniknęło" z roku na rok skażony nim teren powiększa się (jak mówi Olga Sarna z Fundacji Mare, w przeciągu pięciu lat od tego wycieku skażony obszar zwiększył się sześciokrotnie!), a śmiertelność organizmów żywych na tym obszarze wynosi 100%.